Posmakuj autentyczności
Pasterstwo na tatrzańskich halach - relikty minionej tradycji.
Historia Podhala, także Bukowiny Tatrzańskiej, nierozerwalnie wiąże się z rozwojem pasterstwa. Te tereny bowiem, dzikie niegdyś i pokryte lasami, zasiedlała z jednej strony ludność z głębi państwa polskiego, trudniąca się rolnictwem, z drugiej zaś- późniejsza fala osadników wołoskich- wędrownych pasterzy. To za ich sprawą zawitały w te strony tradycje pasterskie. W dużej mierze są one żywe do dzisiaj w wielu z prowadzonych na Podhalu bacówkach. Niemniej jednak, to w szałasach na siedmiu tatrzańskich halach, gdzie prowadzony jest tzw. kulturowy wypas owiec, możemy namacalnie zetknąć się z takim pasterstwem, z jakim spotykali się pierwsi tatrzańscy turyści.
Trochę historii, czyli jak wyglądał
wypas owiec w Tatrach w dawnych czasach
Wołosi, a więc wędrowni pasterze, którzy wyruszyli z Bałkanów wzdłuż Karpat w kierunku Europy Środkowej, dotarli na Podhale już pod koniec wieku XIV. Pozostawili oni po sobie trwałe ślady w kulturze: inne prawo osadnicze, na którym zaczęto lokować niektóre górskie osady (m. in. Bukowina), słownictwo, związane z wypasem i wyrobem serów. Z czasem to tatrzańskie polany stały się głównym terenem wypasowym Podhala. Prowadzono na nich zbiorowy, a nie indywidualny wypas owiec. Było to podyktowane względami praktycznymi. Do pilnowania dużego stada nie trzeba było wielu ludzi (przeważnie jeden na ok. 100 owiec), a hale były dobrze nawożone przez obecność licznego pogłowia. Wygląd pasterskiego życia w zasadzie nie zmieniał się zbytnio przez lata. Wypasem zajmowali się mężczyźni. Organizatorem i głównodowodzącym na danej hali był baca, wybierany przez gospodarzy. Najczęściej wybór padał na jednego z najbogatszych współwłaścicieli hali ( był zatem osobą szanowaną). Baca, zabierając owce pod swoją pieczę, zawierał z gospodarzami ustną umowę.
W skład zespołu pasterzy wchodzili także juhasi, którzy paśli stado i doili, a także honielnicy - chłopcy naganiający owce i posługujący w szałasie. Baca zajmował się wyborem juhasów, wyrabianiem serów, zaopatrzeniem szałasu w sprzęt, jego obowiązkiem było też rozliczenie się z właścicielami owiec. Walutą był ser. Wynagrodzeniem bacy była jego nadwyżka , pozostała po rozliczeniu się z gazdami i pasterzami. Juhas „zarabiał” najczęściej oscypka dziennie, honielnik- połowę tego wynagrodzenia. Owce przebywały na halach od kwietnia do września.
TPN a wypas owiec w Tatrach
W latach czterdziestych ubiegłego wieku liczba wypasanych w Tatrach owiec wzrosła już do około trzydziestu tysięcy sztuk, co zaczęło zagrażać przyrodzie tego obszaru. Utworzenie TPN i ostateczna regulacja stosunków własnościowych spowodowały, że w 1978 zaprzestano wypasu owiec i bydła w Tatrach. W 1982 jednak częściowo przywrócono wypas, nazywany odtąd „kulturowym”. To ukłon w stronę tutejszej wielowiekowej tradycji i chęć zachowania starych technologii pasterskich i zwyczajów. Wypas musi odbywać się na ściśle określonych zasadach, zgodnych z zawieraną z dyrekcją TPN umową.
Do kryteriów zaliczyć można: wypasanie tylko owiec i krów ras miejscowych; przy wypasie towarzyszyć mogą tylko psy rasy owczarek podhalański; baca i cała załoga zobowiązani są do noszenia tradycyjnego, góralskiego odzienia, używania gwary góralskiej,a przy przetwórstwie mleka korzystanie tylko z tradycyjnych drewnianych naczyń i innych sprzętów. Jedynym odstępstwem, na jakie sobie pozwolono, jest używanie syntetycznej podpuszczki w miejsce tej pozyskiwanej z cielęcych żołądków. Tradycyjne obrzędy pasterskie także muszą być zachowane. Kulturowy wypas owiec na terenie TPN odbywa się obecnie na siedmiu polanach: Chochołowska, Huty Lejowe, Wyżnia Kira Miętusia, Kalatówki, Wielka Polana Kuźnicka, Kopieniec oraz Rusinowa Polana. Tam nie uświadczymy juhasa w dżinsach ani plastikowych wiader. Oscypek, jaki dostaniemy w takim szałasie, będzie najprawdziwszym z prawdziwych.
Owce i krokusy: jak zwierzęta chronią rośliny
Na koniec zaznaczyć wypada, że wypas kulturowy to nie tylko ochrona dziedzictwa, jakim są pasterskie zwyczaje . To także chęć ochrony tych gatunków roślin, które bez koszenia lub wypasania polan, nie mają szans rosnąć, zagłuszane przez wyższe gatunki. I tak, bardzo popularny szafran spiski, powszechnie zwany krokusem, nie miałby szansy przetrwać bez ingerencji w postaci pasącego się stada.